Największe metamorfozy fundacyjnych zwierzaków!
Porzucone, bezdomne, chore, niechciane. Większość wylękniona, zrezygnowana, smutna. I taki byłby ich los, gdyby nie trafiły na niesamowitych ludzi. Ludzi, którzy nigdy się nie poddają! Zobaczcie, jak dzięki miłości i opiece te zwierzaki żyją teraz szczęśliwym i pięknym życiem!
Byliśmy przy tym, kiedy Judytowo postanowiło zabrać go do siebie. Leżał w boksie zrezygnowany, smutny, ze zrogowaciałą, łysą skórą. Chyba nic go już wtedy nie obchodziło. Ledwo się ruszał. Miał jechać do Schroniska na Paluchu, ale Judyta czuła, że musi spróbować mu pomóc. I udało się!
Po miesiącach leczenia i miłości z tego smutnego i chorego psa wyłonił się on - piękny, rozkochany w ludziach Parys. Merda ogonem jak szalony, uwielbia głaskanie i inne psy. Ma 4-5 lat i sięga do kolan, choć waży 25 kg. Mimo że przeżył Radysy, nie stracił miłości i wiary w ludzi.
Michaś został znaleziony, kiedy błąkał się na polu kukurydzy. Ponoć od bardzo dawna... Ciężko się na niego patrzyło, ciężko było uwierzyć, że nikt mu wcześniej nie pomógł. Cały pokryty skorupą, praktycznie zagłodzony i taki bierny... Wystarczyło jedno spojrzenie na niego, by serce rozpadło się na milion kawałków. I tylko kołatała się w głowie ta uporczywa myśl: czy przeżyje? Czy uda się go ocalić?
I ta nieopisana radość, kiedy pierwszy raz zamerdał ogonem!. Po miesiącu leczenia zaczął w końcu przypominać żywą istotę - sierść odrosła, ciało Michasia przestało być jego największym wrogiem. Cud! Tak, kochani, historia Michasia to cud! Spójrzcie na niego... Jego uśmiechnięty pyszczek skleił z powrotem nasze serca! Obecnie przebywa w domu tymczasowym, by przypomnieć sobie, że życie może być piękne!
Grosik miał opiekuna… Niestety, mimo zaangażowania OTOZ Animals Gorzów Wielkopolski, opiekun Grosika nie leczył. Kiedy aktywiści pojechali, by porozmawiać z niezaradnym mężczyzną, zastali puste mieszkanie i skulonego pod drzwiami malca. I kolejny raz złość odebrała mowę…
Na szczęście to też jest już przeszłością! Dzięki wsparciu Darczyńców udało się Grosika przebadać i zdiagnozować. Mikrusek znalazł dom w niepowtarzalnym Psierocińcu, gdzie dostał nowe życie i nowe imię - Ążej! Dbają o niego jak o króla! A my odnotowujemy kolejny cud!
W tej historii opowiemy Wam o dwóch różnych kotach i dwóch różnych zbiórkach. Maks został zgarnięty spod krzaków Musiał długo cierpieć, zdjęcie mówi samo za siebie... Pani Joanna, regularnie przeglądając portal, trafiła na jego zbiórkę i po prostu zakochała się w ślepaczku Maksie! Dała kociakowi dom i swoją miłość.
Druga była Tosia, kotka, która została znaleziona w ostatniej chwili. Niewidoma, z okropnymi ranami na całym ciele, zaniedbana i umęczona… Dzięki wsparciu Darczyńców kotka została gruntownie przebadana i okazało się, że ma alergii pokarmowych więcej niż włosów na pyszczku! Niewidoma Tosia tak wzruszyła Panią Joannę, że niewiele myśląc, skontaktowała się z Fundacją, powiększając swoje stadko o kotkę.