Poglądy i zasady dotyczące tego, jak wychowywać psy, zmieniały się na przestrzeni lat – tak, jak w każdej nauce czy teorii, i w behawiorystyce widać echo zmian, dotyczących podejścia do zwierząt.
Teoria dominacji
Teoria dominacji zakładała, że zachowaniem psów kieruje chęć osiągnięcia najwyższego statusu społecznego w grupie – podobnie jak u wilków. Jednocześnie warto podkreślić, że teoria ta nie jest teorią naukową - trudno określić jej autora czy nawet datę powstania. Teoria dominacji wykluła się na podstawie obserwacji niespokrewnionych wilków, żyjących w niewoli – nie powinno więc dziwić, że nie znające się osobniki, zamknięte w klatce, nie zachowują się tak, jak w naturalnym środowisku. Wnioski wysunięte na podstawie takich obserwacji trudno uznawać za reprezentatywne dla wszystkich wilków, nie mówiąc o przełożeniu ich na relacje człowiek-pies. Ponadto wiele współczesnych badań obala powszechne mity, dotyczące życia w wilczym stadzie, a wskazuje, że społeczność wilków nie jest zorganizowana tak sztywno i bezwzględnie, jak dotąd sądzono.
Relacje w stadzie wilków
Dr David Mech, światowej sławy badacz wilków w swoich badaniach udowadnia z kolei, że wilcze stada powinnyśmy w zasadzie nazywać rodzinami - ze względu na ich pokrewieństwo. Nie występują w nich samice i samce alfa, tylko po prostu rodzice - wilki w swoim stadzie/rodzinie są spokrewnione. Nie walczą między sobą o przywództwo, pozycję, czy rozród.
Zgodnie z teoria dominacji pies i człowiek tworzą stado, w którym zawsze ktoś jest samcem/samicą alfa i dąży do podporządkowania sobie innych członków stada. Osobnik podporządkowany nie powinien pierwszy jeść, pierwszy przechodzić przez drzwi, czy spać na kanapie. Wychodząc z tego założenia, wyznawcy teorii dominacji uważają, że człowiek powinien zdominować psa - często przemocowo, zanim on zdominuje opiekuna. Kiedy już umiejscowimy psa w odpowiednim miejscu w hierarchii, nie będzie wykazywał on żadnych problemowych zachowań.
Co ciekawe, zasada, zgodnie z którą osobnik alfa je pierwszy, nie występuje u wilków.
Pułapki i zagrożenia związane z teorię dominacji
Wiele osób zajmujących się behawiorystyką wskazuje na pułapki i zagrożenia, które mogą wynikać z wiary w skuteczność teorii dominacji. Jeśli założymy, że niepożądane zachowania psa wynikają z jego chęci zdominowania nas, tracimy z pola widzenia całe spektrum przyczyn zachowania naszego psiego towarzysza. Psy, choć są bardzo mądrymi zwierzakami, nie są chyba jednak aż tak przebiegłe, by knuć, jak stać się panem człowieka :) Wiele psich problemów wynika z niezaspokojonych potrzeb, poprzednich doświadczeń, czasem też chorób lub odczuwanego bólu. Słowem – przyczyn trudnych zachowań jest wiele, a sprowadzanie ich do chęci dominacji psa jest drogą donikąd.
Psie potrzeby a ludzkie wymagania
To my decydujemy kiedy pies zje, kiedy będzie mógł się bawić i kiedy będzie mógł załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Zapominamy często o tym, że pies jest psem i ma swoje psie potrzeby, które musimy zrozumieć i postarać się zaspokoić. To jest kluczem do zbudowania relacji, zaufania i dobrego zachowania, którego wymagamy. A dodatkowo, w praktyce, jest dużo prostsze oraz przyjemniejsze niż szarpanie i ciągły pokaz sił.
Poprosiliśmy o komentarz Natalię Zając z Fundacji MaszNosa:
Już dawno odeszło się od teorii dominacji, a osoby, które świadomie lub nie wykorzystują elementy tej teorii do wychowania swojego czworonoga, powinny z nich zrezygnować. Podstawą dobrej komunikacji ze zwierzęciem jest wyrobienie w nim motywacji dzięki, której słuchanie naszych komend i praca z człowiekiem będzie dla niego pozytywnym bodźcem. Adoptujemy przyjaciela, nie podwładnego, którego dominujemy, by wykonywał nasze polecenia.
Metody szkolenia psów i współczesne podejście opiera się na pracy z psem, wykorzystując jego naturalne zdolności, motywację i chęć pracy z człowiekiem. I jasne, możemy nakłonić psa do niegryzienia naszych papci okładając go miotłą, możemy nauczyć psa chodzenia przy nodze, szarpiąc za kolczatkę. Możemy też pokazać psu, "kto tu rządzi", wpychając jego nos do kałuży z sikami, kiedy nie zdąży za potrzebą - ale czy w ten sposób zbudujemy relację opartą na zaufaniu i zrozumieniu?